Jeżeli ktoś ma za sobą zapoznanie się z dziełami Roberta Kiyosakiego i „Jednominutowym milionerem” oraz okrasił to książkami Briana Tracy, nie znajdzie w tym „dziele” nic nowego. Może sobie jedynie przypomnieć zapomniane informacje lub doznać … „ponownego oświecenia”.
Odbiór książek o drodze do sukcesu wielce uzależniony jest od etapu życia na którym znajduje się czytelnik. Przy pierwszym czytaniu pewne teorie wydadzą się prawdami objawionym, a za drugim razem stekiem bzdur i insynuacji. Wszystko zależy „Kim aktualnie jesteśmy” i „Dokąd aktualnie dążymy” Nie bez winy jest również popkulturowy aspekt dążenia do szczęścia. Gdy ludzie zaspokoili podstawowe potrzeby, rozglądają się za mitycznym szczęściem i szukają go zgodnie z obowiązującą modą. Rodzi się się pytanie, dlaczego informacje zamieszczane w różnych opracowaniach tak się pokrywają. Są prawdami objawionymi czy po raz kolejnym stajemy się ofiarą manipulacji? Na to pytanie każdy z nas musi sobie odpowiedzieć sam.
Pan Witold Wójtowicz, a któż to taki ? Wielki brat Google przedstawił mi go jako kolejnego piewce „Jedynie słusznej drogi do sukcesu”. I w tym momencie, ponownie należy się zastanowić, kto ma czas i możliwości (wiedzę) na tworzenie takich publikacji. Według mnie dwa typy ludzi:
- milionerzy o skłonnościach pedagogicznych, którzy spłacają swój dług wobec społeczeństwa,
- szkoleniowcy, którzy doszli do wniosku, że sprzedawanie wiedzy jest bardziej zyskowne niż jej wykorzystywanie,
A nazwiska Wójtowicz nie widziałem na liście Forbsa …
Pozycję „Sukces a praca” polecam głównie początkującym poszukiwaczom szczęścia, a bardziej doświadczeni mogą ją sobie odpuścić. Lekki styl i kilka opowiadań z życia wziętych nie pozwalają na nudę, ale też nie powalają na kolana. Czekam na kolejne publikacje Autora i bardziej szczegółowe opracowanie konkretnego tematu, co w przewrotny sposób będzie rozwinięciem tez głoszonych w e-booku.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz